Pierwszym kuracjuszem był cierpiący na niedowład kończyn dolnych hrabia Edward Promnitz. Leczenie rozpoczął około 1816 roku po konsultacji z V. Priessnitzem. Codziennie przynoszono mu do pałacu „cudowną wodę” ze źródełka „Hubertus” do moczenia nóg i świeżą borowinę na okłady. Kuracja okazała się bardzo skuteczna. A hrabia po kilku tygodniach całkowicie wyzdrowiał. Wydarzenie to stało się impulsem do utworzenia uzdrowiska w Grabinie.
Wieść o uzdrawiającej mocy źródełka rozeszła się szybko i już rok później zbudowano tutaj zakład leczniczy Mineral- und Schwefelbad Grüben (Kąpiele mineralne i siarkowe Grabin). Pierwsi kuracjusze przyjechali do zdroju w 1817 roku. Zabiegi lecznicze odbywały się pod nadzorem królewskiego lekarza powiatowego, doktora Johannesa Siegmunda. Wody ze źródeł Grabina zawierały m.in. żelazo i siarkę. Wykorzystywano je do kuracji pitnych i różnego rodzaju kąpieli. Były to kąpiele: w wannach, parowe, natryski, mineralne kąpiele borowinowe oraz wodolecznictwo słodkowodne.
Sezon terapeutyczny w uzdrowisku rozpoczynał się z początkiem czerwca i trwał do połowy września. Kuracjusze przybywali tam głównie w celu wyleczenia takich dolegliwości jak: ischias, przewlekły reumatyzm, łuszczyca, porażenia kończyn, osłabienie organów wewnętrznych, przykurcz i skurcze kończyn, ogólne osłabienie układu nerwowego. Z oficjalnych sprawozdań rocznych fizyka powiatowego i długoletniego lekarza zdrojowego doktora Johannesa Siegmunda wynika, że leczenie w zdroju w Grabinie w niczym nie ustępowało uzdrowiskom, położonym w Kotlinie Kłodzkiej, posiadającym takie same wody mineralne. Zdrój w Grabinie był otwarty dla wszystkich chętnych.
W 1825 roku bazę zdrojową w Grabinie tworzyło m.in. kilka domów mieszkalnych. Znajdowało się w nich 49 umeblowanych pokoi dla kuracjuszy. Był też dom kąpielowy, który posiadał 16 gabinetów, wyposażonych w wanny. Poza tym istniała łaźnia dla biednych wyposażona w 6 bali z drewnianych klepek, jedna łaźnia parowa i jeden zakład do leczenia natryskami.
Atrakcjami były koncerty, spacery po parku oraz polowania. Niedaleko znajdował się staw, wokół którego można było spacerować bądź pływać po nim łódkami. Często wędrowano też wzdłuż sieci lokalnych strumyków.
Niestety, atrakcyjne położenie, spokój i cenione walory lecznicze nie wystarczyły do obrony przed bardzo silną konkurencją ze strony pobliskich zdrojów. Uzdrowisko w Grabinie działało bardzo krótko. Przyjeżdżało do niego coraz mniej kuracjuszy. I już w 1865 roku było nieczynne. A w 1856 roku pożar zniszczył zabudowania uzdrowiska, kładąc w ten sposób kres jego funkcjonowaniu. Ocalał jedynie pałac myśliwski. Obiekt ten przez krótki czas spełniał funkcję domu zdrojowego.
Aktualnie po uzdrowisku praktycznie nie ma już śladu. Jednak pamięć o walorach grabińskiej wody nie zaginęła. W 1983 roku do wsi przyjechali eksperci, którzy na zlecenie Instytutu Geologii wykonali odwierty. Przeprowadzono je w odległości kilkunastu metrów od starej stacji benzynowej. Z głębokości ponad pół kilometra trysnął na kilkanaście metrów strumień wody. Miała ona temperaturę 31 stopni Celsjusza, idealnie nadającej się do zabiegów leczniczych. Badania dowiodły, że jest to stężona szczawa hipotermalna. Wody te cechują się stosunkowo wysoką mineralizacją, wynoszącą 10 g/dm3. Reasumując, znaleziono złoże wody bogatsze niż źródło Hubertus. Jest to druga udokumentowana lokalizacja występowania wód termalnych w województwie opolskim. Nazwano ją „Odra 5/I Lech”. Otwór zaczopowano i tak jest do dzisiaj.
Napisz komentarz
Komentarze