Seria dziwnych, bardzo ciężkich przypadków zachorowań czworonogów trwa co najmniej od kilku tygodni, choć są też opisywane incydenty już wcześniejsze. Łączy je podobieństwo objawów, okoliczności i teren działania domniemanego sprawcy. Relacje właścicieli zamieszczane na Facebooku są druzgocące. Pomimo desperacko podejmowanego leczenia weterynaryjnego większości psów nie udało się uratować: umierają w męczarniach. Nie ma danych na temat ilości przypadków, ale było ich na tyle dużo i tak bardzo bulwersują one opinię publiczną, że komunikat w sprawie 16 stycznia zamieścił oficjalnie wójt Komprachcic Leonard Pietruszka. Pisze on wprost o „podtruwaniu psów”:
„Incydent zaczął się dziać od okresu świąt Bożego Narodzenia i dzieje się po dzień dzisiejszy. Jako mieszkańcy kochający swoich czworonożnych członków rodziny prosimy o wydanie ostrzeżenia dla wszystkich mieszkańców gminy i okolic Opola. Nie chcemy dopuścić do kolejnych tragedii jakie mogą mieć miejsce. Na posesje domów rozrzucana jest trucizna dodawana do jedzenia (np. zawinięta w chleb). Na dzień dzisiejszy bardzo dokładnie przeglądamy monitoring gminny w celu zlokalizowania sprawcy, mam nadzieję że w jakiś sposób otrucia ustaną i żaden inny zwierzak nie ucierpi. Proszę także aby nie lekceważyć objawów u zwierząt takich jak: brak apetytu, apatia, wymioty, biegunki”.
Przypadki miały miejsce w Domecku, ale również w Komprachcicach i innych miejscowościach pod Opolem. Poniżej opisany jeden z przypadków:
„Kilka dni temu ktoś podał silną truciznę naszemu pieskowi. Z dnia na dzień zaczął nam słabnąć. Obecnie nie potrafi utrzymać się na łapkach, wymiotuje. Jeździmy do weterynarza, podajemy kroplówki, walczymy. Wyniki badań są jednoznaczne. Straszne jest to, że komuś musi przeszkadzać niewinny nasz przyjaciel” – napisała 15 grudnia pani Sabina z Domecka.
Uwaga! To tylko fragment artykułu. Zanim skomentujesz przeczytaj całość w aktualnym wydaniu Tygodnika Ziemi Opolskiej z 26 stycznia - e-wydanie dostępne tutaj.
Napisz komentarz
Komentarze