Dramat rozegrał się około godziny 14.00. Starszy mężczyzna, który ogrzewał się przy ognisku w centrum festynu (przy schodach ratusza), nagle przewrócił się, tracąc przytomność. Z relacji świadków wynika, że miał się zachłysnąć. Na miejsce wezwano karetkę (dojechała podobno po kilkunastu minutach), pomimo podjętej reanimacji człowiek zmarł. Dzień po zdarzeniu oficer prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu Przemysław Kędzior informując o tym, co się stało, mówił, że tożsamość denata nie została jeszcze ustalona. Był z tym problem, gdyż zmarły był osobą bezdomną, nie miał przy sobie dokumentów. Jak później stwierdzono, miał 68 lat…
Opolska prokuratura podjęła śledztwo, które ma ustalić dokładny przebieg zdarzenia i przyczynę śmierci mężczyzny. Zlecono sekcję zwłok, jej wyniku jednak jak dotąd nie upubliczniono.
Śledczy szybko wykluczyli udział osób trzecich w zdarzeniu, ale nie sam zgon jest tutaj bulwersujący, tylko jego okoliczności i to, co działo się potem. Ciało nieboszczyka leżało pomiędzy płonącym ogniskiem otoczonym ławeczkami, budkami gastronomicznymi i wiatą ze stolikami. Wesoło grała muzyka, nie przerwano zabawy. Zabrano je dopiero około godziny 18.00. Tak długo trwało oczekiwanie na lekarza i prokuratora, aby potwierdzić zgon. Policjanci po dojechaniu na miejsce postawili wprawdzie parawan i rozwinęli biało-czerwoną taśmę przy ognisku, ale nie zmienia to makabrycznych okoliczności jarmarku. Osoby, które nieświadome tragedii przybyły na festyn, reagowały na ten widok szokiem i oburzeniem, niektórzy dowiedzieli się o tym, co zaszło, dopiero później z internetu. Na portalach społecznościowych rozgorzała emocjonalna dyskusja.
Uwaga! To tylko fragment artykułu. Zanim skomentujesz przeczytaj całość w aktualnym wydaniu Tygodnika Ziemi Opolskiej z 15 grudnia - e-wydanie dostępne tutaj.
Napisz komentarz
Komentarze