Mieszkańcy czekali, aż znów będą się mogli spotkać w dużym gronie i spędzić razem czas, tym bardziej że palenie ognisk w połowie Wielkiego Tygodnia kultywowali przodkowie. Dlatego te sołeckie imprezy cieszyły się bardzo dużą frekwencją.
W Kątach Opolskich żurowanie odbyło się po raz pierwszy przy nowej wiacie sołeckiej. Oficjalnie potrwało do godziny 23.00, ale najwytrwalsi wytrwali przy ogniu do 2.00… W imprezie wzięli udział nie tylko mieszkańcy wioski, ale również goście z innych sołectw. Nie inaczej było też w Nakle.
- Żur sołecki to przede wszystkim biesiada i integracja: nagotowaliśmy 60 litrów domowego żurku i „poszedł” do ostatniej łyżki, podobnie było z kiełbaską, którą można było upiec na ognisku – mówi sołtys Kątów Opolskich Janusz Borowiak. - Naszykowaliśmy jej 25 kilogramów… Była też ciepła herbata. Najważniejsze jest jednak kultywowanie tradycji: to żeby nie zaginęła. Muszę przyznać z niepokojem, że już te dwa lata przerwy, jakie mieliśmy, niekorzystnie się odbiło, bo w tym roku na konkurs kadzideł przygotowano ich znacznie mniej. Tak jak mówiłem na imprezie: rodzice się nie spisali, bo to oni powinni pomagać w tym dzieciakom. Pozytywne było jednakże to, iż gdy już kadzidła rozpaliliśmy, udało się wskrzesić kolejny stary zwyczaj, a mianowicie dzieci poszły z rodzicami okadzać okoliczne pola. Tak robili nasi dziadowie i miało to na celu odgonienie złych mocy, a także zapewnienie urodzaju.
Szczegóły w aktualnym wydaniu Tygodnika Ziemi Opolskiej z 21 kwietnia - e-wydanie dostępne tutaj.
Napisz komentarz
Komentarze