Na początku wyjaśnijmy, jak doszło do tej patowej sytuacji. Rafał Meryk i Magdalena Lasota są właścicielami przyczepy gastronomicznej w Szczedrzyku. Postawiono ją tam w połowie maja tego roku.
- Zorganizowaliśmy wszystkie potrzebne media, m.in. przyłącze energetyczne, rozpoczęliśmy testy oraz wdrażanie pracowników, tak żeby w czerwcu móc ruszyć pełną parą ze sprzedażą naszych dań – mówił Rafał Meryk. - Po jakimś czasie dostaliśmy pierwszą fakturę za korzystanie z energii elektrycznej za okres trzech tygodni. Było to prawie 10 tys. zł. Jest to kwota, którą zaplanowaliśmy w budżecie na prąd na cały rok. Z naszego wcześniejszego doświadczenia gastronomicznego wynika, że w tego typu działalności wcześniej za ten okres prąd nas kosztował maksymalnie 1000 zł, tymczasem teraz na fakturze mieliśmy dziesięć razy tyle.
Właściciele przyczepy gastronomicznej w pierwszym momencie pomyśleli, że jest to urzędniczy błąd. Postanowili więc jak najszybciej skontaktować się z firmą Tauron i jak najszybciej rozwiązać ten problem.
- Zadzwoniliśmy na linię obsługującą klientów – opisuje dalszy rozwój wypadków Rafał Meryk - Chcieliśmy się dowiedzieć, co się stało. Pani konsultantka powiedziała, że skoro taka jest faktura, to pewnie tak musi być i tyle. To wszystko, co od niej usłyszeliśmy na ten temat. Napisaliśmy wniosek reklamacyjny, wskazując skalę absurdu, z którym mamy do czynienia. Poprosiliśmy o korektę faktury zgodnie z obowiązującym prawem, czyli „tarczą solidarnościową”, na mocy którego prąd dla przedsiębiorców nie może być droższy niż 785 zł netto za 1 mWh. A my tyle mniej więcej miesięcznie zużywamy. Warto nadmienić, że wszystkie otrzymywane faktury były opłacane, lecz w wysokości odpowiadającej faktycznemu zużyciu energii elektrycznej oraz maksymalnym stawkom za energię elektryczną tj. 1 zł brutto za 1 kWh.
Kasy nie dali
Właściciele nie zapłacili faktury opiewającej na kwotę 10 tysięcy zł. Zamiast tego zrobili przelew na 1040 zł - tyle, ile mniej więcej ich zdaniem powinien wynosić koszt energii elektrycznej. Jednocześnie czekali na rozstrzygnięcie postępowania reklamacyjnego. We wtorek 5 września odebrali pismo z informacją, że wniosek reklamacyjny został przyjęty. Poproszono ich też o oczekiwanie na rozstrzygnięcie sprawy.
- A rozstrzygnięcie było doprawdy spektakularne – mówi rozgoryczony Rafał Meryk. – Na drugi dzień odcięto nam prąd, o czym zakomunikowała nam dziewczyna, która akurat wtedy otwierała punkt. Co ważne, wcześniej nie dostaliśmy żadnej informacji ostrzegającej o tym, że grozi nam odcięcie prądu.
Po raz kolejny właściciele skontaktowali się z punktem konsultacyjnym firmy Tauron. Podkreślili, że wszystkie faktury są opłacane zgodnie ze stanem faktycznym, tj. zgodnie ze wskazaniami licznika oraz obowiązującymi stawkami za prąd.
Uwaga! To tylko fragment artykułu. Zanim skomentujesz przeczytaj całość w aktualnym wydaniu Tygodnika Ziemi Opolskiej z 21 września - e-wydanie dostępne tutaj.
Napisz komentarz
Komentarze