Pierwsze z wymienionych zajść miało miejsce pomiędzy godz. 2.00 a 3.00. Na numer alarmowy zadzwonił mężczyzna ze zgłoszeniem, że na jednej z ławek przy ulicy Rybackiej w Opolu leży kobieta w kałuży krwi. Poszkodowana miała rany głowy i twarzy zadane ostrym narzędziem. Medycy opatrzyli 50-latkę i niezwłocznie przewieźli ją do szpitala. Do lecznicy zostali wezwani również policjanci, którzy aktualnie prowadzą czynności wyjaśniające. Póki co dla dobra śledztwa funkcjonariusze nie ujawniają więcej szczegółów tego zajścia.
Niespełna dobę później w Opolu doszło do kolejnego bestialskiego ataku. W nocy z 17 na 18 marca 47-letni mężczyzna wracał ze spotkania ze znajomymi. W pobliżu skrzyżowania ulic Dambonia z Niemodlińską został zaatakowany toporkiem przez 30-latka. Napastnik zadał mu co najmniej dwa ciosy w okolice barku i głowy. W wyniku uderzenia pokrzywdzony upadł na kostkę brukową. Mimo to wstał i próbował o własnych siłach gonić sprawcę. Ostatecznie napastnika udało się pochwycić przy pomocy świadków zdarzenia.
Na miejsce przyjechali policjanci oraz pogotowie ratunkowe, które udzieliło pomocy i zabrało poszkodowanego do szpitala. Z kolei napastnik został zabrany przez mundurowych na komisariat. Jeszcze w niedzielę Sąd Rejonowy w Opolu zdecydował o tymczasowym aresztowaniu 30-latka.
Poszkodowanym jest ratownik medyczny. Jak mówi dyrektor Opolskiego Centrum Ratownictwa Medycznego Jarosław Kostyła, jest to jeden z najlepszych pracowników jednostki. Cudem uniknął śmierci.
Uwaga! To tylko fragment artykułu. Zanim skomentujesz przeczytaj całość w aktualnym wydaniu Tygodnika Ziemi Opolskiej z 23 marca - e-wydanie dostępne tutaj.
Napisz komentarz
Komentarze