Tym razem polityk Solidarnej Polski zapowiedział, że będzie weryfikował używanie niemieckiego jako języka pomocniczego w urzędach gmin. Kilka dni temu oświadczył, że wystąpi w tej sprawie do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Chodzi o to, że zgodnie z zapisami ustawy o mniejszościach narodowych język mniejszości jako język pomocniczy może być stosowany w tych gminach, w których co najmniej 20 procent mieszkańców deklaruje przynależność do mniejszości narodowej i posługiwanie się językiem mniejszości.
Podobnie jest z tablicami z nazwami miejscowości i urzędów. Na Opolszczyźnie niemiecki jako język urzędowy pomocniczy dopuszczony jest do używania w 27 gminach. Oznacza to, że osoby należące do mniejszości mogą w tym języku zwracać się ustnie i pisemnie do organów gminy oraz na swój wyraźny wniosek uzyskiwać odpowiedzi urzędowe w tym języku. Z kolei tablice dwujęzyczne posiada 28 gmin. To nazwy miejscowości i urzędów, wydziałów itd.
Taka „inwazja” niemieckiego najwyraźniej nie podoba się posłowi Kowalskiemu, który sugeruje, że w niektórych z tych gmin być może wcale nie ma tak dużej liczby osób narodowości niemieckiej. Takie dane pozyskiwane są na podstawie spisu powszechnego. Ostatni spis był rok temu, ale informacji na temat przynależności narodowo-etnicznej Polaków jeszcze nie opublikowano. Główny Urząd Statystyczny ma je ogłosić do listopada. Czy te dane mogą znacząco różnić się od tych ze spisu sprzed 10 lat?
- Mogą się różnić, oczywiście, bo wciąż zachodzą różne zmiany społeczne, głównie z przyczyn naturalnych – przyznaje przewodniczący TSKN Rafał Bartek.
Szczegóły w aktualnym wydaniu Tygodnika Ziemi Opolskiej z 8 września - e-wydanie dostępne tutaj.
Napisz komentarz
Komentarze