- Jakie były Pani początki w prowadzeniu agroturystyki? Skąd wziął się pomysł na założenie Ekozagrody „Jabłoniowy Sad”?
- Dom dla turystów otworzyli moi rodzice w późnych latach dziewięćdziesiątych. Wraz z mężem przejęliśmy go w 2004 roku, a od tego czasu nasz projekt Ekozagrody stopniowo się rozwijał. Nazwa nawiązuje do historii gospodarstwa, ponieważ mój tata był sadownikiem i aktywnie angażował się w badania nad wprowadzaniem ekologicznych metod w sadownictwie. Pomysł na Ekozagrodę był dość prozaiczny: chcieliśmy robić to, co sprawia nam przyjemność i w czym jesteśmy dobrzy, a jednocześnie sprawić, aby dom sam na siebie zarabiał.
- Co oznacza dla Pani pojęcie „eko” w kontekście Ekozagrody? Jakie standardy ekologiczne stosujecie Państwo w swojej działalności?
- Szukając nazwy, inspirowaliśmy się niemieckimi „Biohof”, czyli ekologicznymi gospodarstwami rolnymi sprzedającymi swoje produkty na miejscu, często połączonymi z edukacją przyrodniczą. Przez kilkanaście lat funkcjonowaliśmy jako gospodarstwo ekologiczne, a następnie skupiliśmy się na permakulturze. Permakultura to, w uproszczeniu, zestaw działań inspirowanych naturą, takich jak odpowiednie dobory roślin, uprawy współrzędne czy ściółkowanie, które mają na celu osiągnięcie maksymalnych efektów przy minimalnej ingerencji w środowisko. Na przykład zamiast kostki brukowej używamy żwiru, który nie hamuje wsiąkania wody, a zamiast tradycyjnych trawników mamy mieszanki traw i roślin kwitnących, zapewniające schronienie i pokarm dla owadów. Dbamy również o pozostawianie liści w ogrodzie czy budowę suchopłotów, które służą naturze. Żywność produkujemy dla siebie, więc zależy nam, aby była zdrowa i wolna od chemii rolniczej.
- Poza noclegami oferuje Pani również zajęcia edukacyjne. Jakie warsztaty i aktywności są dostępne w Ekozagrodzie? Do kogo są one skierowane?
Uwaga! To tylko fragment artykułu. Zanim skomentujesz przeczytaj całość w aktualnym wydaniu Tygodnika Ziemi Opolskiej z 21 listopada - e-wydanie dostępne tutaj.
Napisz komentarz
Komentarze