Nowe przepisy to kontynuacja dyrektywy unijnej, która ogranicza dostępność jednorazowych opakowań i sztućców. W jej ramach od 1 stycznia tego roku jako konsumenci płacimy dodatkowo za jednorazowe kubki i opakowania, to efekt opłat, które ponoszą handel i gastronomia używający je przy sprzedaży żywności. Od 1 lipca w Polsce zaczęła też obowiązywać unijna „dyrektywa plastikowa”, która zakazuje produkcji i sprzedaży jednorazowych produktów plastikowych, m. in, kubków i słomek. A od przyszłego roku nie będą dostępne nawet balony mocowane na plastikowych patyczkach. Alternatywą mają być materiały biodegradowalne.
Czy będziemy przez to zdrowsi?
Ograniczenie plastiku to nie tylko kwestia ochrony środowiska, ale również naszego zdrowia. Jak obliczyli australijscy naukowcy University of Newcastle – przeciętny człowiek zjada w ciągu tygodnia 5 gramów mikroplastiku, czyli to tak jakby połykał co 7 dni zakrętkę plastikowej butelki. Jeśli sytuacja się nie poprawi przeciętny człowiek w ciągu 79 lat życia spożyje 20 kilogramów mikroplastiku. Spożycie można ograniczyć poprzez rezygnację z konserw (większość puszek zawiera związek BPA), herbaty w torebkach (miktroplastik też tam jest), plastikowych butelek, plastikowych opakowań żywności. Mikroplastik jest wszędzie, nawet w soli morskiej (kilo soli może zawierać 600 cząstek mikroplastików). Ryby przez nas spożywane masowo mylą plastik z pokarmem.
Uwaga! To tylko fragment artykułu. Zanim skomentujesz przeczytaj całość w aktualnym wydaniu Tygodnika Ziemi Opolskiej z 11 lipca - e-wydanie dostępne tutaj.
Napisz komentarz
Komentarze