Starcie Mistrza Polski Orlen Wisły Płock z Corotop Gwardią Opole rozpoczęło się dynamicznie. Szybką trzybramkową przewagę zdobyli przyjezdni, a opolanie mieli spore trudności by pokonać obronę Płocką oraz ich bramkarza Marcela Jastrzębskiego. Pierwsza bramka dla gospodarzy padła w czwartej minucie. Gdy na tablicy wyświetlił się wynik 5:1 dla zespołu gości o czas poprosił trener Bartosz Jurecki reagując na niską skuteczność w ataku swoich zawodników. Przerwa okazała się świetnym rozwiązaniem, gdyż Gwardziści „zabawili się” w ataku rzucając spektakularną bramkę po podaniu w locie. W kolejnych minutach Gwardia zaczęła doganiać Wisłę i po kilku minutach było 6:4 dla zawodników z Płocka. Po kwadransie mecz się nieco uspokoił. Obie drużyny skutecznie trafiały a przyjezdni trzymali dystans dwóch bramek przewagi do gospodarzy. Drużyna z Płocka nie potrafiła zdobyć znaczącej przewagi. W 19. minucie Gwardia doskoczyła na wynik 9:10. Po akcji w ataku płocczanie wywalczyli rzut karny i ponownie odskoczyli na dwubramkowe prowadzenie. Gwardziści w kolejnej akcji ponownie doprowadzili do jednobramkowej straty. Po chwili szczypiorniści z Opola doskoczyli do remisu po efektownej „wkrętce” Luksy. Emocje w Stegu Arenie sięgały zenitu i licznie zgromadzeni kibice głośno dopingowali swoją drużynę. Na dwie minuty do zakończenia pierwszej części spotkania drużyna z Płocka wyszła na prowadzenie 16:13. Ostatecznie po pierwszej odsłonie drużyna z Mazowsza prowadziła 17:13.
Uwaga! To tylko fragment artykułu. Zanim skomentujesz przeczytaj całość w aktualnym wydaniu Tygodnika Ziemi Opolskiej z 31 października - e-wydanie dostępne tutaj.
Napisz komentarz
Komentarze